Budując klimat, czyli 'Claiming the Prince'

"Claiming the Prince: Book One", Cora Avery

Walentynki today


Różowa okładka. Książę w tytule. Kuszące spojrzenie. Walentynkowy klimat został zainaugurowany. Stwierdziłam jakiś czas temu, że to święto wymaga wyjątkowej oprawy. Nie tylko podbródka upaćkanego czekoladą i kieliszka, z którego przelewa się wino. Nie. Książka wydaje się być idealnym dopełnieniem. W imię Świętego Walentego i tego kurdupla w pieluszce.

"Claiming the Prince" - kierując się okładką i opisem - wydaje się być kolejnym romansem, który szybko się czyta i równie prędko zapomina. Jednym z wielu, które nie wnoszą w życie czytelnika niż użytecznego. Jedynie zapełniają wolną przestrzeń w mózgu i sercu. 

Już pierwsze strony dowodzą, że jest to książka, którą niesprawiedliwie oceniamy.

Here comes folklor


Bez wątpienia jest to historia, w którą włożono wiele wysiłku. Mogę tylko zgadywać, jak wiele uwagi i wyobraźni potrzeba, żeby brytyjski folklor przenieść na papierowe strony i uczynić go interesującym dla czytelnika.

Dla mnie była to jedna z największych zalet. Avery przytulny i niedoceniany folklor, pełen niewielkich stworzeń i nieścisłości, uczyniła jednolitym i atrakcyjnym dla odbiorcy. 
Świat przedstawiony opiera się na widmowych podstawach naszej wyobraźni. To, czy zanurzymy się w książce zależy od wielu czynników, jednak główną rolę odgrywa granica, za którą kończy się dla nas fantastyka, a zaczyna głupota. 

Trudno powiedzieć, jak przedstawia się moja wytrzymałość, ale nie mogę zaprzeczyć, że "Claiming the Prince" okazała się jedną z niewielu książek o tej tematyce, które sprawiły mi przyjemność.

Folklor jest podstawą, na której bazuje cała historia. Jeden z ważniejszych elementów, ale nie najważniejszy. Przykuwa uwagę, a każdy nowy, nawet jeśli niesprawdzony, fakt jest niezwykle inspirujący. Pobudza umysł do działania. Zaczynamy dociekać i zgłębiać temat. Jednak robimy to w czasie wolnym od książek, ponieważ w chwili, gdy czytamy, ważniejsi od folkloru okazują się bohaterowie.

Za bardzo ludzka


Nie mogę powiedzieć, że są wyjątkowo dopracowani. Trudno też rzec, że przypominają prawdziwych ludzi, ponieważ nie takie było ich zadanie. Są magiczni i silni, ale nie niezwyciężeni. 
Główna bohaterka - Magda - lata temu uniknęła honorowej śmierci. Została zesłana do ludzkiego świata. Straciła ostrość, siłę i krwiożerczość. Nabyła emocje, które wkrótce mogą okazać się jej największą słabością. Stała się ludzka. Pośród innych istot, które odgrywają ważną rolę w książce, jest najbardziej bezbronna. Dlatego każda jej porażka i każde zwycięstwo jest dla czytelnika tak ważne. Mimowolnie staje się nam bardzo bliska. 

Magda usiłuje objąć tron Pixie i tym samym ocalić wiele istnień. Dlatego powraca do rodzimej rzeczywistości. Napotyka liczne przeszkody, w tym niechętnego księcia, nachalnego Elfa i zabójczą przeciwniczkę. Mierzy się z niezliczoną ilością oponentów, wciąż prąc do przodu. Do celu. Jej codzienność od chwili, gdy powróciła, wypełniają walka i ucieczka. Nie ma czasu na miłość. Pixie nie rozumieją miłości, ale Magda nie jest normalną przedstawicielką swojej rasy.

Dlatego upada. Dla jednego mężczyzny. Wciąż trwając w zaprzeczeniu.
Następnie umiera... i powraca z martwych.

Try something new


Stereotypowo? Nie wydaje mi się. "Claiming the Prince" to książką, która oferuje wiele nowości, będąc w tym samym czasie interesującą. Warto poświęcić na nią chwilę, chociażby po to, by rozbudzić w sobie miłość do brytyjskiego folkloru.

To dobra lektura na walentynkowy wieczór - energiczna, kolorowa, wnosząca wiele ciekawostek. Z romansem w tle.

Kryśka

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Back
to top